Drżącym przed "drugą Białorusią" w Polsce pod rozwagę.

 

Informacja z wykop.pl:

"HDI Index ONZ to współczynnik określający rozwój cywilizacyjny danego kraju, który bierze pod uwagę zamożność, ale i inne czynniki rozwoju społecznego. Ostatnio ONZ ogłosił go w 2013r., a poprzedni był w 2011r. Okazuje się, że największy postęp cywilizacyjny przez te 2 lata zrobiła Białoruś, której pozycja na liście poprawiła się aż o 15 miejsc i już jedynie 2 miejsca brakują jej do zaliczenia do krajów o bardzo wysokim poziomie rozwoju cywilizacyjnego. Bardzo wysoko do góry poszła też Rosja, ciekawe czym to jest spowodowane". 
(Najnowszy HDI Index ONZ - 2013 r.

Odpowiadając na końcowe pytanie autora zacytowanego tekstu, moja diagnoza jest taka, że gospodarczo rozwijają się te państwa i narody, którym uda się uniknąć pętów (lub zrzucić je z siebie, tak jak Rosji w 1999 r.) globalizmu/międzynarodowego syjonizmu/międzynarodowego żydostwa/żydomasonerii (jak zwał, tak zwał) posługującej się w swej światowej polityce kontrolowanymi przez siebie państwami (głównie Stanami Zjednoczonymi), organizacjami ponadnarodowymi (ONZ, UE, NATO, MFW, BŚ, BIS) oraz setkami (jeśli nie tysiącami) organizacji pozarządowych działających w większości państw świata i wpływających na wszystkie dziedziny funkcjonowania tych państw oraz narodów je zamieszkujących, nawet te najbardziej intymne.

Warunkiem rozwoju gospodarczego nie jest wprowadzenie jakichś drastycznych reform wolnorynkowych. Fakt, podatki nie mogą być zbyt wysokie, a działalność gospodarcza zbyt skrępowana, ale kraje cechujące się dynamnicznym rozwojem gospodarczym w ostatnich 20-30 latach, takie jak Chiny, Białoruś, Turcja, Rosja, Libia (przed rozwaleniem) wcale nie charakteryzowały się systemem wolnorynkowym. Był i nadal jest tam dość duży etatyzm i redystrybucja. Czyli nawet w takich warunkach można się dynamicznie rozwijać, o ile państwo nie wpadnie pod kontrolę wiadomej międzynarodówki.

W momencie transformacji mieliśmy przemysł o jednym z największych potencjałów produkcyjnych na świecie, takież samo rolnictwo, rozwiniętą gospodarkę morską, najmłodsze społeczeństwo w Europie, a zarazem najbardziej katolickie i tradycjonalistyczne (ważne ze względu na kondycję instytucji rodziny i dzietność), mieliśmy o wiele lepsze szkolnictwo, niż obecnie, mieliśmy całkiem duże i nowoczesne jak na tamte czasy wojsko. I co dzisiaj z tego zostało? To wszystko zostało zdruzgotane.

Tymczasem Łukaszenka, gdy doszedł na Białorusi do władzy w 1994 r., zastał kraj tak zrujnowany i pogrążony w nędzy, że bieda tam aż piszczała. I co? Zamiast pełzać przed żydostwem i "dobrymi wujkami" z zachodu, zaczął powolną, sukcesywną budowę własnego państwa pod protektoratem Rosji. Zrodzony z anonimowego ojca, zwykły, prosty syn dojarki krów, który w okresie sowieckim pracował jako urzędnik w kołchozach i sowchozach potrafił, właściwie prawie z niczego, stworzyć stabilne państwo z silniejszą od naszej armią, z dynamicznie rosnącą gospodarką, przyrostem demograficznym, odbudową białoruskiej tożsamości narodowej (mało kto taką na Białorusi odczuwał w 1994 r.), nawet odbudową prawosławia (mimo że sam jest ateistą), opierać się wszelkim naciskom płynącym z zachodu (m.in. stłumił w zarodku "kolorową" rewolucję, która na Białorusi dostała nazwę "dżinsowej"). Zrobił to wszystko, nie posiadając ani takiego przemysłu, jak nasz, stojąc o wiele niżej technologicznie i naukowo niż Polska w 1989 r., nie posiadając tak rozwiniętego rolnictwa, jak nasze (przypominam, że w Polsce w okresie komunizmu zachowało się indywidualne rolnictwo, a na Białorusi zostało zdruzgotane), nie posiadając właściwie żadnych złóż (zwłaszcza tak ogromnych złóż węgla, dzięki którym powinniśmy być nie tylko samowystarczalni energetycznie, ale wręcz być jednym z największych na świecie eksporterów energii), nie mając dostępu do morza. I co? Wygląda na to, że Białoruś w ciągu kilku lat prześcignie nas pod względem zamożności (co będzie tym łatwiejsze, gdy w życie zostanie wdrożony narzucony nam przez UE "pakiet klimatyczny"). Właśnie okazało się, że Rosja już nas prześcignęła, jesli chodzi o PKB na mieszkańca. Te wschodnie państwa, które w mediach głównego ścieku w Polsce są przedstawiane jak jakieś bantustany (kto oglądał w TVP słynny cykl reportaży "Szerokie tory" autorstwa Barbary Włodarczyk, ten wie, co mam na myśli) i przeciwstawiane zachodnim, cukierkowo ukazanym "rajom", w rzeczywistości zaczynają nas wyprzedzać. A środki masowego prania mózgów w Polsce (należące prawie całkowicie do kapitału zachodniego) stają na głowie, abyśmy się nie połapali, że przynależność do Zachodu jest dla nas nieszczęściem.

 

PS. W 2011 r. kibice Lecha Poznań za pomocą transparentów wywieszonych podczas jednego z meczów, wypomnieli Tuskowi i jego rządowi niedotrzymanie wyborczych obietnic co do poprawy sytuacji gospodarczej w Polsce i oskarzyli Tuska, że rozpętana przez niego nagonka na kibiców jest  w rzeczywistości zabiegiem propagandowym, mającym na celu odciągnięcie uwagi opinii publicznej od złego stanu gospodarki. Na jednym z następnych meczów kibice Lecha postanowili włączyć do protestu piłkarzy swojego klubu i dali im do paradowania koszulki z napisem: "Miała być druga Irlandia, a jest druga Białoruś". Słowo "Białoruś" zostało na koszulce napisane czerwoną czcionką, ustylizowaną na cieknącą krew. Jak zerwać z Polski pęta globalizmu, skoro ludzie mają tak wyprane mózgi?